Łzy cisnęły się do oczu, ale nie pozwoliłam im popłynąć. Siedziałam bezczynnie oglądając niebo, podwórko na dole. Myśli były różne, czułam w sobie pustkę, niespełnienie. Strasznie dziwne uczucie ogarniało całą mnie. Nie potrafię bliżej tego określić, to po prostu było. Widziałam życie przelatujące mi przed oczami i moją niemoc, gdy nie mogę nic poradzić. Czułam upływający czas, każdą minutę życia. Nie wiem co to było, ale czułam niedosyt,
a zarazem dziwne ukojenie, jednakże negatywne. Wypełniało mnie to 'coś'.
a zarazem dziwne ukojenie, jednakże negatywne. Wypełniało mnie to 'coś'.
Każdy obłok ma swój los, swój czas, swój koniec. Płynie w nieznane, pchany podmuchami wiatru. I tak mijają chwile, na tym jakże spokojnym rytuale. A potem każda chmurka gdzieś zniknie, rozpłynie się na zawsze, by mogły powstać kolejne. Nie wiem jaki to ma sens, ale tak już jest.
Masz ciekawe spojrzenie na świat,takie jak ja
OdpowiedzUsuńpozdrawiam