Pod maską pozorów udając do końca

Sama pośród nich. Pokazując, że mnie to nie rusza. Będę udawała tyle, ile dam radę. Pod maską pozorów ukryję wszystko. Skłamię, mówiąc "Jest dobrze". Przecież wcale nie jest.
I co z tego? Wypowiem te słowa ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Może nie dowiedzą się, co kryje się w środku. Przecież nie zobaczą tego spod maski. Powiedział do mnie 'kochanie', by miała większą przyjemność miażdżąc mnie do zera. Oni tylko czekają, aż upadnę i nie zdołam się podnieść. Nie dam im tej satysfakcji, obronię się. Zbuduję wokół siebie mur, odnowię go. Nie dopuszczę nikogo, nie zrobię wejścia. Pozostanę ze sobą, bez nikogo. Nie potrzebuję współczucia, poradzę sobie. I tak wszystko jest tylko kłamstwem, złudzeniem. Przecież nawet nie czujesz, że istnieję. Jestem nikim. Gorycz przepełnia mnie, by kiedyś wykończyć do reszty. Ale póki co mogę się kryć. Kiedyś wszystko zakryje pustka, ale to jeszcze nie teraz, nie dziś.


Komentarze

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.