Ktoś ma wymierzyć Ci sprawiedliwość. Wiesz, że tak czy siak zginiesz. Nie ma innego wyjścia, nie możesz uciec. Stoisz sam na sam ze swoimi myślami, czując na plecach oddech śmierci. Masz świadomość wszystkich błędów, których nie zdążysz już naprawić, ludzi, z którymi się nie pożegnasz, rzeczy, których nie zrobisz. I wybór. Możesz sam zdecydować, kiedy umrzesz. Bo to nie będzie szybka śmierć. Gdy już wiesz, że czeka Cię koniec, zaczynasz powoli umierać od środka. Zżera Cię poczucie winy, a wszystkie wspomnienia wracają. Czujesz łzy na policzkach i dreszcze na całym ciele. Ale wystarczy, że powiesz jeden wyraz i to się skończy, momentalnie. Wystarczy tylko słowo sprzeciwu, zwykłe "nie". I będziesz wolny, już na zawsze odejdziesz. Ale póki tego nie wypowiesz, póki nie umrzesz, masz tylko siebie. Siebie i kata, który jakimś prawem chce Cię osądzić. Stoisz przyparty do muru z tym okropnym przeświadczeniem, że nie możesz zrobić zupełnie nic. Nie potrafisz już dłużej wytrzymać ze sobą samym, więc krzyczysz i giniesz. Ale niektórzy wciąż tam tkwią, na tyle odważni, by nie zrezygnować i na tyle przerażeni, by nie móc powiedzieć "nie".
A potem wszyscy się budzimy, jakby z jakiegoś koszmaru. Czujemy się strasznie, chociaż wiemy, że to nie było prawdziwe. Ale wydawało się tak bardzo realne, rzeczywiste. Trzeba czasu, by oswoić się z czymś takim, wiele czasu...
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=5IGCcxdG2ws
OdpowiedzUsuńObejrzałam raz, drugi raz się boję. Ale cholernie pasuje.
Kolejny świetny wpis z przesłaniem ... obejrzałam filmik podany w pierwszym komentarzu i uważam jest mocny, bardzo dobry ... Dobrze pasuje do tej notki ... Nie wiem co tu jeszcze napisać ...
OdpowiedzUsuńnie no, wspaniałe *.*
OdpowiedzUsuńSzczerze, to mój ograniczony umysł nie ogarnia tego wszystkiego i nie może się domyślić, o jaką sytuację może chodzić. Zbyt abstrakcyjne jak dla dziewuchy że wsi :)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie? Wątpię ;) Wiesz, nie można się domyślić o co chodzi, bo nie chodzi o nic więcej, niż tylko to, co tu opisane. To nie jest metafora odniesiona do jakiejś życiowej sytuacji. To po prostu opis pewnego mojego doświadczenia sprzed paru dni. W pewien bardzo osobisty sposób to przeżyłam, ale potem wróciłam do rzeczywistości i okazało się, że to jednak nie było realne. Tylko to opisałam, nic więcej ;)
UsuńCudowny wpis, na prawdę cudowny *.*
OdpowiedzUsuńCzułam wszystkie emocje na sobie ...
obserwuję ;3
zapraszam
Ciekawy tekst :> Można go, przynajmniej według mnie, odnieść do wielu życiowych konsekwencji ludzkich wyborów :)
OdpowiedzUsuńKażdy jest nawet własnym katem dla siebie.
OdpowiedzUsuń