Łzy napłynęły do oczu, a potem spłynęły po policzkach, jedna za drugą. Robiło się coraz chłodniej, a Ty siedziałaś wciąż na tej samej ławce w
parku, owiana pustką, dziękując losowi za to, że nikt akurat tędy nie
przechodzi. W takich chwilach uświadamiamy sobie, że nie ma nikogo, do
kogo moglibyśmy ot tak zadzwonić trzymając w zmarzniętej dłoni telefon i
cicho łkając. Więc siedzisz w ciszy przerywanej jedynie dźwiękami
muzyki i czasem stukotem czyichś kroków. Ludzie mijając Cię spoglądają
dziwnym wzrokiem. Nie rozumieją tej cichej samotności w tak piękny,
słoneczny dzień. Nie chcesz już dłużej się tak czuć, więc
wstajesz i idziesz dalej, jakby nic się nie stało. A Twoja dusza krwawi
cicho krzycząc...
Tak cholernie optymistycznie na powitanie wiosny i tak cholernie prawdziwie na to co siedzi nam w głowach
OdpowiedzUsuń*-* idealny tekst ... taki prawdziwy i szczery ... Samotność czasami bywa przekleństwem ... i potrafi wszystko zniszczyć ... ale trzeba żyć ... podnieść głowę i udawać, że jest dobrze ...
OdpowiedzUsuńWiosna idzie, prowadzi ją cośtam...
OdpowiedzUsuńBrzmi dosłownie jakby ktoś Ciebie skrzywdził w pewien sposób
OdpowiedzUsuń