I we mnie nastała już jesień.
Melancholijnie patrzę za okno
Na wirujące liście
Będące zarówno przy początku
I na końcu swej wędrówki.
Pytam, co widziały
Słyszę jedynie ciche szepty wiatru.
Nie jest zbyt przychylny
Wciąż tylko muska policzki
Zaczerwienione z zimna.
Otula drapiącym kocem
W nocy nie pozwala śnić
Zagląda w oczy
Widzi…
Takie trochę... Nie wiem jak to nazwać, ale podoba mi się tylko zakończenie.
OdpowiedzUsuńKolejny piękny wiersz!
OdpowiedzUsuńhttp://hubertmrozowicz.blogspot.com/