Do widzenia, Włóczykiju.

Pamiętam, mówiłeś, by nie nazywać życia niesprawiedliwym. Tylko, że nie potrafię pogodzić się z tym, co się stało. Byłam jednie nic nieznaczącym epizodem, ale z Tobą było inaczej. Mogę nazwać Cię inspiracją, przewodnikiem, a nawet nauczycielem. Bo uczyłeś nas życia, każdym słowem. I nie chcę słyszeć, że tak miało być, ponieważ tego nie rozumiem. Dlaczego odchodzą ludzie dobrzy, a tylu innych wciąż spokojnie stąpa po ziemi? Wiem, każdy ma swoją wartość i jesteśmy sobie równi, ale sądzę, że zrozumiałbyś, co mam na myśli, chociaż nawet mnie nie znałeś. Wiesz, chciałam Cię znać. Zgłębiałam każde Twoje słowo, jakbym w ten sposób mogła przybliżyć się do Twojej osoby. Uczyłam się, wciąż i wciąż. Czasami płakałam, a bardzo często byłam wzruszona. Teraz łzy płyną same i mógłbyś się temu dziwić, przecież nie odszedłeś z mojego życia, lecz z życia innych osób tak naprawdę. Tylko, że dla mnie byłeś w pewien sposób kimś ważnym. Wiem, że nie chcesz, byśmy płakali, ale uwierz, nie sposób. Nie dla mnie. Ale spokojnie, napisałam też dla Ciebie wiersz, a teraz spisuję potok niespójnych myśli. Wybacz, że nie jest to dość dobre. Za dużo we mnie emocji. Chciałam tylko podziękować. Za to, że byłeś. Byłeś dla tak wielu osób. Mam cichą nadzieję, że odszedłeś spokojnie, chociaż tak bardzo nie chciałeś odchodzić. Twoja dusza tak mocno pragnęła żyć, korzystać z czasu, którego, jak powiedziałeś, zabrakło. Powinieneś mieć go więcej, ale, jak mówią, serce nie sługa, tutaj niestety dosłownie. To tak boleśnie prawdziwe, dobitnie szczere. Pożegnania po prostu nie są przyjemne, ale chciałam Cię w jakiś sposób pożegnać. Może tak naprawdę nie odszedłeś, pozostaniesz przecież w naszych sercach i wspomnieniach. Tylko, że to nie to samo. Nawet tak cenna pamiątka, jak wszystkie Twoje zapisane słowa, jest w pewien sposób niewystarczająca. Wybacz, może jestem wymagająca. Po prostu nie mogę uwierzyć, że akurat Ty musiałeś odejść. Śmierć przyszła za wcześnie. Jak widać koleje życia są niespodziewane, dlatego chyba nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko powiedzieć "żegnaj".


Komentarze

  1. Czy opisywana osoba popełniła samobójstwo? Wnioskuję z poprzedniego postu...jeśli to wścibstwo, to przepraszam, nie musisz odpowiadać.
    A ja się nie poddam nigdy. Tak, sporo osób odchodzi z blogosfery, ale po prostu żeby pisać trzeba mieć o czym. I nie można przekładać świata wirtualnego nad realnym, a ja chyba bardziej ufam osobom w internecie niż własnym rodzicom (no, w jednej szczególnej kwestii, która stanowi obecnie sporą część mojej codzienności), dlatego zanim się to nie zmieni, to nie powinnam się udzielać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to była śmierć z powodów medycznych, ale w porządku, pytanie nie jest wścibskie ;)
      I dobrze. No tak, masz rację, czasem trzeba zrobić przerwę, by sobie wszystko uporządkować.

      Usuń
  2. wiesz co, chyba nie ma odpowiednich słów którymi by można... którymi by można go pożegnać. bo nic, przy tym co robił, co mówił, co pisał, jaką chęć miał do życia, nic nigdy nie będzie wystarczająco dobre. po prostu. niech spoczywa... niech mu w końcu będzie dobrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale miałam potrzebę napisania czegoś od siebie, po prostu. Tak, oby było mu tam lepiej...

      Usuń
  3. Takich słów nie ma, zgodzę się z komentarzem wyżej. To smutne, ale prawdziwe. Oby było mu lepiej, masz rację. Śmierć to rzecz niewytłumaczalna i straszna, ale nieunikniona. Też to ostatnio odczułam, też w przypadku kogoś, kogo stracili jej najbliżsi, a wśród nich nie było przecież mnie. Skoro mną to tak wstrząsnęło, to co dopiero nimi?.. Nie chcę nawet o tym myśleć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Ale on chyba nie bał się śmierci. Chciał żyć, ale miał pokorę wobec tego nieuniknionego. No właśnie, w ten sam sposób o tym pomyślałam... To po prostu strasznie bolesne i przykre, gdy ktoś odchodzi.

      Usuń
  4. Sprawiłaś Mu piękny pomnik. Z pewnością byłby wdzięczny.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.