"A przekroczyć próg najtrudniej w sobie, jak pan wie."

Zaraz wracam. Oh, wybacz. Miałam tylko piętnaście minut załamania psychicznego. To nic, prawda? Nieważne. Moje ulubione słowo ostatnio. Nieważne, tak. Jutro znowu się uśmiechnę. Bez znaczenia, jak to zrobię. Tak trzeba, nawyk. Teraz jeszcze mogę poleżeć. Podłoga jest chłodna, a może to tylko moje ciało. Więc leżę, łzy ciekną bokami i nie jestem w stanie się podnieść. Płaczę z bezsilności, bólu, rozpaczy. Jestem cholernie smutna. Do tego jeszcze odrobinę samotna. Roztrzęsiona. Wybrakowana. Nieprawdziwa. Okłamuję samą siebie zbyt długo. Sekundy przeciągają się w nieskończoność. Czy nie mam już prawdziwej twarzy? Maski przylgnęły do mnie i nie chcą, nie mogą opaść. 
Poranki straciły sens, wieczory ponownie stały się najgorszą częścią dnia. A noce? Próbuję jak najszybciej zasypiać, by chociaż w tej nieprzeniknionej ciemności nie czuć się tak samotnie, jak w świetle księżyca, nim zasłonię okna. Bezskutecznie. Patrząc w sufit, uświadamiam sobie własne położenie. A leżę wciąż na ziemi. Upadek boli. Strata boli. Niespełnione obietnice bolą. Zbyt szybko gasnące nadzieje również. Wiem, że tym razem także się nie nauczę. Zaufam ponownie. Again, and again, and again. Tylko po to, by móc poczuć smak kłamstwa. Uwierzę w piękne słowa, które okażą się niczym. A potem zapadnę się w sobie. Mój statek powoli tonie. Pływam coraz wolniej, kawałek po kawałku zamieniając się we wrak. Nigdy nie chciałam, by do tego doszło. Tylko, że jestem naiwna. Za każdym razem czuję się jak w bajce, po czym ktoś szczypie mnie w ramię i budzę się, całkiem sama, z pięknego snu o szczęściu. To tylko sen. Nic więcej. Wszystko nie miało miejsca, nie zaistniało. Może jedynie w mojej wyobraźni. *Pstryk* Pękła mydlana bańka. Kupię następne, płacąc coraz wyższą cenę. Tak, zapłacę sobą. Zaprzedam duszę fragment po fragmencie, by w końcu poczuć, że jej nie mam. Może wtedy przestanie boleć.


Komentarze

  1. Podoba mi się jak piszesz, podoba mi się Twoja wytrwałość. Mam jednak pewne zastrzeżenie, mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako hejt, jest to po prostu opinia.
    proszę, zmień tło bloga, bo czytać się nie da. Albo zrób nieprzeźroczyste tło postów :)

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nie tylko za miłe słowa, ale również za opinię ;) Czy teraz jest lepiej? :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Problem maski, która staje się drugą skórą... chyba wszyscy mamy jakieś role, które gramy. Musimy je grać, żeby móc funkcjonować, ale to boli, prowadzi do samotności, do tęgo piętnastominutowego załamania, o którym tak pięknie napisałaś. Chciałoby się ją zedrzeć z twarzy, być w końcu sobą, a nie tylko aktorem w samoreżyserowanym przedstawieniu... A sen - chciałoby się, żeby był życiem. Albo życie, jeśli daje w kość, aby stało się snem.

    ps. mam takie pytanie, bo nie może mi wyjść z głowy. otóż, czy mogłabyś napisać mi jak nazywała się pierwsza piosenka z poprzedniej playlisty twojego bloga?:) bo cholernie chodzi mi po głowie, a za nic nie mogę sobie przypomnieć tytułu ani wykonawcy i cierpię:D. z góry dzięki za odpowiedź:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie czasy, że wszyscy jesteśmy zmuszani do udawania, niestety. Ale bywa, że możemy faktycznie być sobą i takie momenty trzeba doceniać. Racja, idealnie ujęte.

      Oczywiście, wydaje mi się, że masz na myśli tę piosenkę, a jeśli nie, po prostu napisz ;) Civil Twilight - Letters From The Sky

      Usuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.