Na targu nikt nie chce uszkodzonych dusz. Czarny rynek już nie działa. Nie wybieram się tam. Zostawię ją sobie, by nauczyć się pielęgnacji. Wypiorę, wyczyszczę, odnowię. Na błysk. Wyrzucę zgniłe fragmenty. Pogłaszczę po ramieniu, szepnę coś do ucha. Niech czuje się dobrze. Niech wie, że jest potrzebna. Nawet taka poraniona, lekko wybrakowana. Byłoby zbyt pusto bez niej. A teraz mogę wypełnić ją tysiącem odcieni. Uśmiechem. Radością. Błyskiem w oku. Szczęściem. Niech żyje na nowo, razem ze mną. Codziennie wstając ze świadomością kolejnego pięknego dnia. Zasypiając z wrażeniem spełnienia. Egzystując z poczuciem sensu. Niech żyje, żyje całą sobą! Czerpie z innych, uczy się na błędach, wykorzystuje doświadczenia. Tylko niech nie płacze. To jedynie przyciągnie coś, czego by nie chciała. A przecież może być przeciwnie. Wszystko zależy od niej. I ode mnie. Wszystko zależy od nas.
Każdy człowiek może zmienić czyjąś duszę wystarczy, że pokocha ją ze wzajemnością.
OdpowiedzUsuńSami także możemy pokochać własną duszę i zmieniać się na lepsze.
UsuńOczywiście, że tak, ale to paradoksalnie jest dużo trudniejsze.
UsuńMasz racje. Nie trzeba, nawet nie można pozbywać się swojej duszy. Trzeba nad nią pracować... Kurcze, zmotywowałaś mnie tym ;D
OdpowiedzUsuńUświadomienie sobie, że tak naprawdę wszystko zależy od nas samych, było punktem zwrotnym w moim życiu, więc cieszę się, że i Tobie to się udało ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, to wiele zmienia, ale w sumie uświadomiłam sobie to już dawno, tutaj to bardziej taki optymistyczny akcent ;)
Usuń