"Traktując każdą przeszkodę jak szansę, można wiele osiągnąć."

Nie pytałeś mnie o pozwolenie, odchodząc. Po prostu wyszedłeś, cicho zamykając drzwi. Nie wróciłeś i może tym razem nie chciałam, żebyś wracał. Zabrakło jakichkolwiek słów czy pożegnania. Chyba zdążyłam się przyzwyczaić. Nie liczyłam na zbyt wiele.
Czasami tylko po głowie krążyło urojone "zawsze", które nie istniało. Za dużo sobie wyobrażałam, znacząco przerastając rzeczywistość. A ona nie daje zapomnieć, o nie.
Biegnę przez tor przeszkód, jakbym nie mogła choć na chwilę przystanąć. Bywa, że nie potrafię już dalej uciekać. Zatrzymuję się przed ścianką wspinaczkową, jakby była murem nie do przejścia. I tak właśnie się dzieje. Chcę, byśmy razem obeszli ją w jakiś sposób, choćby naokoło. Tylko że Ty już tego nie chcesz. Stoisz za murem w uśmiechem na ustach, bo to już zamknięty rozdział. Zostawiłeś mnie i chociaż oboje twierdzimy, że wszystko w porządku, wciąż nie mogę pokonać przeszkody. Zawracam. Cofam się do punktu wyjścia, zamiast kierować się ku mecie. Czekam na starcie, by ktoś inny, już nie Ty, popchnął mnie do przodu. Znowu chcę biec, tym razem w zwycięskim wyścigu.


Komentarze

  1. Kolejny świetny wpis, aż brakuje mi słów, żeby tu coś napisać. Bardzo szczere i prawdziwe - z resztą jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.