"Długo­let­nie błądze­nie w ciem­nościach w poszu­kiwa­niu praw­dy od­czu­wanej, lecz nieu­chwyt­nej."

Pustka wyżera mnie od środka. Wczoraj uśmiech, dzisiaj czas na łzy. I to nie tak, że rozpaczam. Wyzuta z wszelkich emocji, opadłam na posadzkę. Nawet nie mam siły, by wykrzesać z siebie coś więcej. Gdyby tak móc zostać na dziś, na jutro, może jeszcze na tydzień. Z czarną dziurą myśli, które nie istnieją. Z niewypełnioną pustką, która spokojnie odejdzie, zamiast domagać się więcej mnie. Chyba nie lubię się dzielić. Nie wtedy, gdy w zamian dostaję jedynie kolejny chłód poranka i zakrwawione ślady na ziemi. Szloch duszy, coś, czego nie wypowiem, przecież wiesz. Gubiąc wszelką logikę, rzucam się w wir. Wir, którego nie chcę, a mimo to nie mogę znienawidzić. Odpycham od siebie wszystko, co złe. I wiesz co? Niewiele mi wtedy zostaje. Gdzie jest śmiech nocnego nieba, gdy go potrzebuję? Gdzie wschód słońca tysiącem odcieni błyszczący? Gdzie jestem ja? Chcę złapać w dłonie balon z uśmiechem, który ktoś narysował markerem. Czarnym, jak to, co
we mnie. Ale nie rozdają ich już na ulicy. To nie czas, gdy od przypadkowej osoby otrzymywało się więcej, niż mogło się wydawać. To czas, gdy się bierze, nie daje. Więc nie mogę oddać siebie, to wbrew panującym zasadom. Z resztą, kto chciałby przyjąć taki podarunek? Raczej przekleństwo. Więc szukam kogoś, kogo mogę przekląć. Kogoś, z kim mogę podzielić pustkę, rozciągającą się płachtą na błękicie nieba, przesłaniając to, co chcielibyśmy zobaczyć. 
Szukam.


Komentarze

  1. Też się nie lubię dzielić, a tym bardziej otwierać, bo tyle razy zostałam zmieszana z błotem i odrzucona, że zwyczajnie się boję. To tchórzostwo czy samoobrona? Nie wiem, ale bardzo ciężko jest się przełamać. Szczególnie gdy w zamian dostaje się tylko chłód. Podziwiam ludzi, których stań na taką dobroć i oddanie, we mnie to już chyba umarło. Może to i lepiej? Ciężko ocenić. Chociaż ja nie uważam, że "oddawanie siebie" jest "wbrew panującym zakazom". Po prostu już niewielu ludzi stwierdza, że warto. I proszę, nie myśl, że gdy poświęcasz komuś uwagę, jesteś jak trucizna czy przekleństwo. Truciznę daje się komuś z premedytacją, więc musiałabyś poświęcać się dla kogoś dla własnej korzyści lub tylko po to, by drugą osobę zranić czy wykorzystać, a z wcześniejszych słów wnioskuję zupełnie coś odwrotnego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strach to coś, co towarzyszy nam jakby zbyt często. Ale czasami to właśnie taka obrona. I nie, ogólnie nie, oddawanie siebie daje nam wiele, te słowa były akurat na tamten moment. W sumie masz rację, ale wiesz, czasami dopada nas takie uczucie, jakbyśmy nie mogli zdziałać niczego dobrego, a jedynie wyrządzać szkody.

      Usuń
    2. Tak, czasem chce się dobrze, a wychodzi wręcz odwrotnie.
      "Po raz kolejny udało nam się zniszczyć coś, czego nie potrafiliśmy stworzyć".

      Usuń
    3. Idealnie mi teraz pasują te słowa.

      Usuń
  2. Otóż to.. Nie czas, by się dzielić.. Mało ludzi potrafi odwdzięczać się za dobro. Już prędzej na powrót zła możesz liczyć. I bądź tu mądra.
    Znów przeczytałam o pustce, kolejny taki post, na jaki trafiam. Aż zaczynam znów ją odczuwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mimo to wierzę, że zyskujemy tyle, ile dajemy od siebie, że to dobro gdzieś krąży przez cały czas.
      W takim razie chyba przepraszam, taki jesienny nastrój się udziela.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.