Przejdź do głównej zawartości
"Jesienią gdy za oknem deszcz stuka w parapet, nostalgia wkrada do serca..."
Jesień nastała
ogarnęła mnie
aż po koniuszki palców
Marzną dłonie
marznie dusza
Tylko cisza
przytula się do policzka
smutek
łapie za rękę
samotność
przykrywa płaszczem
Szara ta jesień
we mnie
mgła zjadła świat
OdpowiedzUsuńurodził się koniec
bruk zgniłych liści objął wszystkie pytania
Chyba nie mogłabym się nie zgodzić.
UsuńWe mnie chyba nawet czarna (może czarna dziura?)
OdpowiedzUsuńDlaczego widząc pojęcie czarnej dziury pierwszym, co przychodzi mi na myśl, jest fizyka? Straszne, więc tak, całkiem prawdopodobna ta czarna jesień...
Usuńnie, prosze, wszystko, tylko nie fizyka :D
UsuńUwierz, też to ciągle powtarzam, ale profil zobowiązuje, skojarzenia same z siebie, chociaż ta fizyka taka znienawidzona :D
UsuńJesienne samotne wieczory są przygnębiające. Niby tyle kolorów dookoła, a jednak wieczory takie ciemne i smutne.
OdpowiedzUsuńO właśnie. Poza tym cóż, chyba okres złotej polskiej jesieni już się skończył, więc pozostaje nam tylko typowa szarówka.
UsuńBrudne deszcze wyblakłego listopada zmywają szarość duszy.
OdpowiedzUsuńŁadnie napisane, bardzo ładnie.
UsuńCóż, ja tam uważam dwa ostatnie słowa wiersza za kluczowe, bo równie dobrze można szarugę za oknem traktować jako coś pozytywnego i też trzymać się tych pozytywnych myśli. Szczęście to poniekąd wybór człowieka.
OdpowiedzUsuńOj tak, poniekąd tak.
Usuń