"Cze­kając na pun­kt zwrot­ny w życiowej wędrówce duszą tar­ga niepokój i lęk przep­la­tany ra­dością i nadzieją."

Odrobina niepokoju okrąża mnie nieustannie ostatnimi czasy. Niechęć jakaś, spojrzenie w dal, zamknięte drzwi. Trochę rozdarcia między jedną i drugą myślą, urywaną w połowie. Nie chcąc kończyć tego, co kołata się w głowie, próbuję pozbyć się natrętnych głosów. Na próżno.
Czas powrotów, dostrzegania kolejnych zmian i chwili zastanowienia.
Ucieka gdzieś pozorne szczęście, przeplatane zbyt długą zadumą i nieobecnością ducha. Ponownie przechodzę w tryb uśpienia, mijając życie po drodze, zamiast w nim uczestniczyć. Spoglądam nieśmiało w prawo, by mogło chociaż pomachać mi na do widzenia. Tyle, że nie chcę się żegnać. Pytam samą siebie, gdzie tkwi sedno sprawy, lecz nie mogę znaleźć odpowiedzi. Na to, jak i na inne pytania. Wraca przeszłość, która zbyt często wplata się w codzienną egzystencję. Poszukuję swojego sacrum, wewnętrznej równowagi, pustki do wypełnienia. Chcę być tą lepszą sobą, a mimo to uciekam od siebie. Goniąc to, co nieuchwytne, mijam wszystko, co obok, zapominając, jak wiele mam. Chcę pamiętać, docenić własne szczęście, ale... No właśnie, ale.


Komentarze

  1. Pocieszająca jest dla mnie myśl, że nie tylko ja znajduję się w takim punkcie. Wszystko co robię straciło blask i sens, przeszłość puka do drzwi, a ja nie wiem co robić i w efekcie nie robię nic. Próbuję się w siebie wsłuchać, dociec o co mi chodzi, skąd ta apatia czy też przygnębienie, ale nie znajduję satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Niby jest dobrze, niby nic nie straciłam, więc czemu z radości przeszłam do tego dziwnego stanu uśpienia? Uciekam od siebie, nie słucham własnych potrzeb, sama na siebie nie mam siły. Ech. Trzeba to przeczekać chyba. Trzymaj się ♥

    Pousuwałaś stare posty czy tylko mi się wydaje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Takie zatrzymanie. Ale minie, z pewnością. Dziękuję, Ty także <3
      Nie, może tylko jeden, ale nie był jakiś istotny, a jednak nie podobała mi się jego treść, była taka... na siłę? Coś w tym stylu.

      Usuń
    2. Na pewno. Wszyscy mają chandry jesienne, my mamy wiosenne haha.
      Ach, czyli to tylko moje zwidy.

      Usuń
    3. Oh, chandry jesienne są dużo gorsze, w sumie moja nie tak dawno się skończyła dopiero. Teraz to trochę co innego, jakaś taka tęsknota za tym, co było, co może powinno się obudzić wraz z nadejściem wiosny, a jednak pozostało uśpione.

      Usuń
    4. Ja właśnie wolę te jesienne. Wtedy jakoś czuję się usprawiedliwiona, bo generalnie wszyscy są bardziej markotni, a na wiosnę tryskają energią i jeśli ja nie jestem tak optymistyczna, to czuję się tak... nie na miejscu? Jakbym jakąś zbrodnię popełniała czy coś :O Ale w sumie chyba już mi przeszło, więc nieważne.
      Cóż, może Twoje szczęście z wiosny ma opóźniony zapłon :D W każdym razie na pewno niedługo będzie lepiej, trzymaj się ♥

      Usuń
    5. Masz rację, ale wiosną to właśnie szybciej przechodzi jednak, przynajmniej tak mi się wydaje. Więc owszem, jest już lepiej, dziękuję :)

      Usuń
  2. Doskonale wiem o czym piszesz! Ostatnimi czasy jakoś tak niespokojnie u mnie. niby nic się nie zmieniło, ale czuję, że straciłam punkt oparcia. Grunt rozsuwa mi się spod nóg, a ja chwytam się najbardziej absurdalnych rzeczy, żeby tylko nie utopić się w oceanie irracjonalnych myśli. To błędne koło, a ja się boję, że wkrótce z niego wypadnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nie wiadomo skąd, a jednak taki dziwny stan. Niekiedy przerwanie takiego koła bywa jednak zbawienne.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.