"Nie ma słońca za dnia, ukojenia nocą."

"Chyba coś przeczuwasz, gdy tak siedzisz dopijając zimną kawę
Wyglądasz, jakbyś zdawała sobie sprawę, że zaraz wyjdę przez tamte drzwi
I będę spał na ulicy, nic nie będzie mi się śnić"


Więc popijam tę kawę, próbując utopić w niej wszystkie wątpliwości. Nie daje ukojenia,
nie uspokaja lekko drżących dłoni, co chyba weszło mi już w nawyk, niepostrzeżenie. Ucieczka bez celu, gdy nie wiem od czego, lub do czego chciałabym uciec. Brakuje własnego miejsca, pewności, wciąż tej równowagi. Z skrajności w skrajność, próbując wykrzyczeć wszystko z czarnego wnętrza, zostaje... ta sama pustka. Bo pusto już we mnie, gdy widzę, że wracam do punktu wyjścia, ponownie. Niekończąca się tułaczka w poszukiwaniu czegoś, czego nie potrafię zatrzymać przy sobie. I nie jest tak, że bym nie chciała. Nie lubię przecież samotności, odległego spojrzenia i niby melancholii, w której zamykam się jeszcze bardziej. Tak naprawdę to moja mała, zbyt ciasna klatka, z której nie mogę się uwolnić. Dziwna jest ludzka struktura, w której sprzeczności w samym sobie nie potrafią się pogodzić. Tym oto sposobem, rozchwiana doszczętnie, nie myślę racjonalnie. Słuchając zaś czego innego, niż rozumu, niewiele zdziałam. Więc zatrzymuję się, nie chcąc popełniać błędów, podejmować złych decyzji. Nie chcąc ranić i być zranioną, raz po raz doświadczać tego samego, przy natrętnej myśli, że nieustannie wszystko robię źle, nie dając nic od siebie, a wymagając jakby zbyt wiele. Może powinnam odciąć się całkowicie, pogodzić z pustką w sobie i powoli próbować gdzieś dotrzeć. Nie wiem, nie wiem co i jak zrobić, jak znaleźć rozwiązanie, punkt zaczepienia. A grunt usuwa się spod stóp, sprawiając, że zbliżam się do własnej sieci, rozścielonej na dole. Pułapka oplatająca mnie z każdej strony, w której może już zostanę. Bez słowa skargi, z żalem jedynie do siebie samej.


Komentarze

  1. Dawać coś z siebie? Co to właściwie znaczy? Pewnie dla każdego coś innego, ale każdy potrafi dac to "coś", jedni dadzą z siebie więcej, inni mniej ale dopóki dajemy tyle ile potrafimy to ma taką samą wartość, uczucia nie są matematyczne. Kierować się czymś innym niż sercem? Czyli czym? Mózgiem? Mózg nam mówi jak oddychać, jak się wyproznic, on jest od podstaw, wszystko co jest wyższe bierze się z serca. Taki jest los ludzi zawieszonych pomiędzy zwierzętami i aniołami, gdy ciało jest stąd, dusza z nieba. Czy głos serca może nas oszukać? Nie, my możemy udawać, ze go nie słyszymy. Tylko pustki nie da się wypełnić byle kim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację, tyle, że dla siebie samej zawsze robię niewystarczająco, bo zbyt długo mówiono mi, że właśnie tak jest. A serce już nie wie, czego chce, więc może próbuję je jakoś zagłuszyć. Tylko, że faktycznie, nie da się.

      Usuń
  2. Czucie i wiara silniej mówią do mnie, niż mędrca szkiełko i oko.
    Nie należy się odcinać. Nie należy uciekać. Tylko iść przed siebie nieśpiesznie, a najlepiej z kimś u boku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie do mnie też, ale gdy zawodzą, próbuję tej drugiej strony, co niewiele zmienia. Szukam prostszych rozwiązań, gdy nic nie jest dla mnie proste.

      Usuń
    2. Rozumiem. Najlepszym sposobem jest współpraca serca i rozumu (bo ani jedno, ani drugie solo nie jest obiektywne), ale to niełatwa sztuka niestety.

      Usuń
    3. Pewnie tak, ale będę próbować.

      Usuń
  3. Ja tam uważam, że nie należy się zatrzymywać. To znaczy, czasem trzeba, ale tutaj widzę to bardziej jak nie "zatrzymam się, żeby później pójść do przodu", tylko bardziej "stanę i za nic w świecie nie ruszę się z miejsca". Nie o to chodzi. Może faktycznie potrzebujesz odpoczynku, wsłuchania się w siebie. Czego tak naprawdę byś chciała? Czego Ci brakuje, co mogłoby wypełnić pustkę w sercu? Ale czasem bierność okazuje się być czymś jeszcze gorszym. Działaj, szukaj, próbuj. Nie wmawiaj sobie, że jesteś na przegranej pozycji - nie jesteś, po prostu to chwilowe załamanie, które minie jak każde inne. Po dwóch ostatnich zdaniach odnoszę wrażenie, że już się poddałaś. Głowa do góry! Nie zawsze będzie źle, nie zawsze będzie dobrze, ale wydaje mi się, że Ty jakoś tak... straciłaś nadzieję. Jakbyś chciała powiedzieć "Jest źle i będzie" - nie, nie będzie. Nie ciągle. Zastanów się, czego naprawdę chcesz. Bo czasem człowiek potrzebuje odpocząć, a czasem trzeba mu dać kopa w cztery litery, żeby się podniósł i był szczęśliwy (ale tak naprawdę, w nie sztucznie), więc po prostu... życzę Ci odnalezienia tej równowagi, złotego środka. Się rozpisałam chyba :) Trzymaj się, ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, tak to brzmi, a to nic dobrego. Po prostu jakoś nie wiem, co mogłabym zrobić, a stanie w miejscy wydaje się... bezpieczne? I nie, jasne, że nie jestem na przegranej pozycji, to wbrew wszystkim moim przekonaniom. Wiem, że jakoś wszystko wróci do normy, że to chwilowe, że minie. Tylko ten czas jest tutaj kluczowy, bo on chyba jakoś koi strzępki nerwów. Więc tak, liczę, że faktycznie niedługo to odnajdę, dziękuję <3

      Usuń
    2. Bo jest bezpieczne, ale nic nie wnosi. Ja gdy stoję w miejscu, to tak naprawdę koniec końców się cofam, bo zaczynam się pogrążać. Więc mam nadzieję, że u Ciebie działa to inaczej...
      I znam frustrację, kiedy chcesz dobrze a nie wychodzi i pozostaje tylko czekać. Czasem tak jest. Ale czasem też można przestać się użalać i hm, zrobić... coś. Nie wiem. Zależy od osoby chyba. W każdym razie trzymam kciuki za lepszy dzień ♥

      Usuń
    3. Właściwie tak, nie znoszę stać w miejscu. I chociaż niekiedy dobrze się poużalać, dużo lepiej jest działać. Dziękuję za ciepłe słowa, to jednak motywujące :)

      Usuń
    4. Dokładnie! Dlatego mam nadzieję, że wkrótce weźmiesz się w garść, choć może brzmi to dość brutalnie. Ściskam ♥

      Usuń
    5. Jasne, właściwie chyba już się trochę wzięłam :)

      Usuń
  4. Skądś to znam. Taka swego rodzaju izolacja i strach przed popełnianiem błędów. Mówią, że człowiek czasami sam siebie skazuje na samotność i to jest prawda. Tak samo, jak prawdą jest to, że każdy z nas potrzebuje kogoś bliskiego. Więc może zaryzykuj, bo kto nie ryzykuje, szampana nie pije :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, więc owszem, sama siebie skazałam, by potem móc się z tego wyciągnąć, albo pozwolić, by ktoś mnie wyciągnął. A ryzykować jednak warto :)

      Usuń
  5. Oddycham.
    Siedzę i patrzę się w tekst.
    Chyba już czas na milczenie. A ono znaczy ,że się zgadzam.
    Oddycham blisko myślami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba w jakiś sposób piękne uczucie, chociaż w tym wypadku tekst nie jest niestety zbyt optymistyczny.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.