"Jedynym złym krokiem, jest ten nie zrobiony."

Słońca już trochę mniej, ale w głownie wciąż gorące dni na trawie, na molo, przy wodzie. Ze śmiechem, rozmowami, szczęściem. Podróże, spotkania, miejsca, do których się wraca. Duma z pokonanych biegiem kilometrów, przeplatanych tymi na rowerze. Odsypianie, a wciąż tak wiele godzin do działania. Radość zwyczajnie, może tylko z krótkimi chwilami niepokoju. Spróbuję tym razem przejmować się mniej. Po regeneracji ruszyć z nową siłą. Wierzyć, że uda się za każdym razem. Nie poddawać się, gdy coś idzie nie tak. Powiedzieć, że to moje życie, z którym mogę robić, co zechcę. Nie martwić się tym, co może nadejść, skoro jeszcze nie istnieje. Być tą lepszą sobą z optymistycznym spojrzeniem. Dotrwać do realizacji planu idealnego na przyszłe wakacje. Dawać sobie czas, zamiast wciąż próbować biec w chorobliwym wyścigu. Oddychać powoli, przykładając gorący kubek herbaty do policzka. Otwierać się na ludzi i doświadczenia. Spróbuję zrobić to wszystko
i wiele więcej ot tak, bez nerwów czy pośpiechu. Chcę wciąż trwać w tym stanie pozytywnego myślenia, działań podejmowanych z chęcią i motywacją, drobnych sukcesów, z których potrafię się cieszyć. Celebrować niepowtarzalne momenty życia, które nie będzie mnie omijać.


Komentarze

  1. Jaki piękny post ♥ Mam tak wiele postanowień wspólnych z Tobą - mniej się przejmować, zwłaszcza przyszłością, patrzeć bardziej optymistycznie, nie spieszyć się, stawiać na swoim. Cieszyć się chwilą.
    Ach, no i zazdroszczę biegania i roweru. Ja póki co choruję i wyżywam się artystycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie gdzieś ostatnio chodziło mi to po głowie, ale przez Twoje posty zdałam sobie sprawę, jakie to ważne, by dla samej siebie gdzieś to zapisać i spróbować faktycznie zrealizować, mimo trudności. Ale przyznam, że wiele celi się pokrywa, może to zadziała na zasadzie wzajemnej motywacji w jakiś sposób? :)
      W takim razie życzę powrotu do zdrowia, trzymaj się! <3

      Usuń
    2. Ojej, miło mi słyszeć (czytać), że moje posty tak pozytywnie na kogoś wpływają ♥ Zmiany zawsze są poniekąd trudne, bo kojarzą się z czymś niebezpiecznym, jednak wcale nie musi tak być, bo właśnie te zmiany są też ważne i niezbędne. Niektóre rzeczy przychodzą z trudem (np. u mnie - nieprzejmowanie się), jednak zauważyłam, że im intensywniej wciągam się w coś, co daje mi szczęście (obecnie - sztuka, tworzenie), tym bardziej jestem radosna i mniej sobie biorę do serca cudze opinie, bo po prostu jestem szczęśliwa. Warto więc szukać sobie swoich pasji, dać się im pochłonąć. Z autopsji też mogę stwierdzić, że im więcej tego jest, tym lepiej (znudzi mi się rysowanie, to zacznę pisać, znudzi pisanie, to zacznę fotografować, zbrzydną zdjęcia, to znajdę coś nowego itd.).
      A wzajemna motywacja to zawsze jakiś plus, w końcu we dwójkę zawsze raźniej, a i zapału starczy na dłużej :D
      Dziękuję ♥

      Usuń
    3. Owszem, ale choć z pozoru mogą się takie wydawać, potrzebujemy ich, bo dzięki zmianom nie tkwimy w miejscu. I oczywiście masz rację, mam podobne odczucie gdy przychodzę na każdą próbę teatralną, spotykając tam ludzi i robiąc coś, co kocham. Z kolei w złe emocje lubię przelewać na papier, jakby się ich pozbywając. O rysunek także kiedyś zahaczyłam, a fotografia chyba wciąż czeka, ale może już niedługo :) Poza tym wiem, że lekarstwem na uczucia w stylu "nicmisięniechce" i "niemamwenydożycia" są dla mnie inni ludzie, bo wystarczy spotkanie czy rozmowa i jest mi lepiej. Także zawsze są jakieś sposoby, by przekonać samą siebie, że to szczęście nie jest aż tak trudne :)
      Dokładnie :D

      Usuń
    4. Występujesz w teatrze? Ale super *-* Ja swoją przygodę z nim zaczęłam i skończyłam we wczesnej podstawówce, a to było w sumie tylko takie kółko teatralne w szkole, ale wspominam te chwile z uśmiechem zawsze.
      Ja z pisaniem czegoś innego niż dziennik/blog jestem na razie passe, na wiersze "obraziłam się" dosyć mocno - ostatni napisałam w czerwcu. Ale skończenie z poezją mi służy póki co, ona zwykle wprawia mnie najpierw w melancholię, a potem w wieczny smutek, nie wiadomo skąd i po co.
      Hah, uczucie "nicmisięniechce" jest najgorsze i u mnie tutaj też często pomagają ludzie, ale sama też sobie łatwo z nim radzę - głównie sztuką właśnie, czytaniem, pisaniem, tworzeniem.

      Usuń
    5. Kółko też zaliczyłam i również dobrze wspominam, ale prawdziwą przygodę zaczęłam dopiero pod koniec pierwszej klasy gimnazjum i od tamtej pory stało się to moją największą pasją :)
      Rozumiem, nic na siłę ;)
      No właśnie, grunt to mieć sposób.

      Usuń
  2. Jak mega pozytywnie. ♥ Widzę, że mamy dużo wspólnego ze sobą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się, że optymizm zawarty w tym poście jest prawdziwy, brak mu sztucznej energii i ekscytacji, widać, że to o czym piszesz ma prawo bytu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, w końcu to po prostu moje przeżycia i pewne postanowienia :)

      Usuń
  4. Odpowiedziałam na Twój komentarz u mnie, żeby Ci tu nie zaśmiecać. Teraz też zaśmiecam, ale cicho XD W każdym razie na przyszłość - teraz odpowiadam na komentarze u siebie i fajnie, jeśli będziesz się angażować w rozmowę, bo ja lubię gadać z ludźmi z bloggera, a jakoś na razie nikt mi w komentarzach nie odpisuje XD *foch*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to lubię, a odpowiadanie pod tym samym postem faktycznie ma sens, także spróbuję o tym pamiętać ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.