Chociaż zmiany dostrzegam intensywnie, chcę dalej uśmiechać się promiennie do wiatru. Bez wieczornych łez, choć chwilowych, myśli burzących harmonię, niedających spać. Chcę rozumieć, że selekcja jest nieuchronną i akceptować decyzje innych. Bez mrugnięcia okiem przechodzić obok nowych wyzwań codzienności, której dotąd chyba nie znałam. Odnajdywać w sobie prostą radość, wypełniającą mnie nieustannie. Zacieśniać rozluźniające się kontakty, odnawiać porzucone
lub zapomnieć i pogodzić się z (nie)stratą. Przynajmniej nie traktować ich stratnie. Utrzymywać wszystkie postanowienia, które pozwalają na oddech. Oddychać, wciąż powoli. Z uśmiechem witać nawet chłodny poranek, który wybudza ze snu. Mieć czas dla siebie i robić to, co sprawi przyjemność. Nie zapominać o priorytetach. Nadal się uśmiechać. Żyć.
lub zapomnieć i pogodzić się z (nie)stratą. Przynajmniej nie traktować ich stratnie. Utrzymywać wszystkie postanowienia, które pozwalają na oddech. Oddychać, wciąż powoli. Z uśmiechem witać nawet chłodny poranek, który wybudza ze snu. Mieć czas dla siebie i robić to, co sprawi przyjemność. Nie zapominać o priorytetach. Nadal się uśmiechać. Żyć.
Chyba muszę zaczerpnąć od Ciebie trochę wolnej woli i takiego... optymizmu. Pogodzić się ze stratą... Z pewnymi stratami już od baaardzo dawna próbuję się pogodzić i średnio mi wychodzi. Denerwuje mnie, że czasami wszystko układa się dobrze, ale jedna konkretna rzecz, tak ważna, jest zepsuta i oddziałuje na inne. Kurczaki. Też chcę się uśmiechać.
OdpowiedzUsuńBierz garściami, póki mam, chętnie się podzielę :) I wiem, no wcale nie musi być łatwe, ale przecież wszystko da się zrobić. A uśmiech akurat wiele nie kosztuje, nawet drobny powód jest dobry.
UsuńNiedawno sporo myślałam o dawnych znajomościach i doszłam do wniosku, że pogodzenie się i odpuszczenie sobie ludzi, z którymi kiedyś było się blisko, a teraz już tak nie jest, to bardzo dobra rzecz. Taka oczyszczająca.
OdpowiedzUsuńChyba tak, chociaż w niektórych przypadkach jeszcze trochę mi brakuje.
UsuńDo niektórych rzeczy potrzeba czasu. Ja potrzebowałam pół roku żeby pogodzić się z tym, że relacja z jedną osobą mi się zakończyła. Nic na siłę, wiesz... czasem po prostu w pewnym momencie przychodzi taka akceptacja i samo się oczyszcza.
UsuńCzas jest pewnie kluczowy, więc prawdopodobnie nie pozostaje mi nic innego, jak czekać.
UsuńMyślę, że to podobnie jak z sytuacją rodzinną - relacje z tatą zaakceptowałaś, choć do ideału im pewnie sporo brakuje. I tutaj też - może nie będzie nigdy perfekcyjnie i gdzieś tam jakiś żal czy tęsknota może pozostanie, ale na pewno będzie dobrze w końcu.
UsuńEch, jakie mądre wywody. Może bym tak sama się dostosowała do swoich słów XD
Dobrze powiedziane, i pewnie warto :D
Usuń"Odnajdywać w sobie prostą radość" - to do. ♥
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńPiękne słowa. Ale jakże trudne. Pogodzić się ze stratą...Jeszcze trudniej. Ale czym byłoby życie bez pokonywania własnych słabości? Marną imitacją.
OdpowiedzUsuńTrudne, ale nie zawsze można wybierać to, co najłatwiejsze.
Usuń