Echo myśli. Szept słów. Mgła gestów.

Żeby tylko
jeszcze raz
w górę spojrzeć
na nieboskłon zasłany

Żeby
piasek z garści
rozrzucić nad rzeką
rwącą

Żeby
śpiew słowika
usłyszeć
ostatni raz

Zanim
rozpłynę się
jak mgła wieczorna


Komentarze

  1. Rzucam pierwszymi skojarzeniami:
    piasek rzucony na wodę - pożegnanie kogoś, wręcz definitywne pochowanie go. Silnie skojarzyło mi się z rzucanymi garściami piasku na trumnę, przed jej całkowitym zakopaniem.

    taniec dziecka, coś w stylu udawanie samolotu? Wiesz, o co mi chodzi? Jak dzieci biegają z rozłożonymi rękami albo to samo, tylko kręcenie się dookoła własnej osi. Potem traci się równowagę, upada na ziemię i patrzy się na wirujące przed oczami niebo. Ja w dzieciństwie tak robiłam, dlatego pewnie to mi przyszło na myśl po przeczytaniu pierwszej zwrotki.

    śpiew słowika - coś przyjemnego, ostatnia wiosna. Takie pożegnanie. Gdyby to był kruk albo wrona, pomyślałabym o śmierci i jesieni lub zimie, ale tutaj jest słowik, czyli dla mnie wiosna - może też wiosna życia. Odrodzenie, z tym że ostatnie. Bo potem śmierć - ostatnia zwrotka i rozpłynięcie się jak mgła wieczorna. I mam przed oczami las, jezioro i mgłę nad tym lasem o zachodzie słońce. Taki pejzaż co ślicznie na zdjęciach wygląda. Trochę to zimne, przytłaczające może, ale jednocześnie niesamowicie piękne. Więc śmierć - okrutna, zabierająca ciepło może, ostateczny koniec (no, jak kto tam wierzy, dla mnie akurat tak). I mogłoby to być przygnębiające, ale dla mnie nie jest. Bardziej kojarzy mi się z takim... pocieszeniem? Wszystko zatacza krąg. Ja akurat mogłabym być mgłą albo czymś jeszcze bardziej niematerialnym (w to akurat wierzę - nie w życie pozagrobowe, ale w to, że wszystkie istoty po śmierci zamieniają się w jakąś energię... brzmi to dziwnie, ale co tam).


    Takie luźne skojarzenia. Lubię interpretować Twoje wiersze po swojemu, wiesz? Są szalenie inspirujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że tak samo lubię Twoje interpretacje? Zawsze niosą ze sobą tyle ciekawych, ujętych z różnych stron wizji, że aż miło czytać :) No i zawsze to fragment jakiegoś wspomnienia, przekonania, może marzenia, po prostu skrawek piszącej osoby, co też wpływa na odbiór komentarza. Więc dziękuję, że masz tyle do powiedzenia i piszesz o tym wszystkim, doceniam :)
      Swoją drogą - co u Ciebie?

      Usuń
    2. Dobrze że tak to odbierasz, bo to oznacza że nie przynudzam :D Ok, żartuję sobie. Ja na przykład lubię poezję za szerokie możliwości interpretacji, a z drugiej strony denerwuje mnie, gdy ktoś w moich wierszach nie widzi tego, co chciałam przekazać, więc przestałam je publikować... tworzę po prostu zbyt osobistą poezję, której bez kontekstów (czyli moich wspomnień) nie da się odczytać tak, jak ja ją widzę, bo piszę zbyt metaforycznie i zbyt dużo przemilczam - dla mnie to jest oczywiste, a dla czytelnika niejasne. Mam tego świadomość, ale nie umiem o przeszłości pisać w prosty sposób, więc po prostu przestałam publikować osobiste wiersze, bo zwyczajnie ranią mnie interpretacje. I tak, pisałam kiedyś, że nie ma złych interpretacji - bo nie ma. Ale w moim przypadku wszystkie inne niż te, które ja mam na myśli podczas pisania - są raniące. I tak, jestem przewrażliwiona :) Lubię za to dzielić się poezją, w której nie odwołuję się do niczego związanego z moim życiem - po prostu piszę. Ostatnio do stworzenia wiersza zainspirował mnie przypadkowy obraz zobaczony w internecie i gdybym pisała bloga, na pewno bym się nim podzieliła, bo jestem ciekawa jak ktoś inny mógłby go zinterpretować - ja w trakcie pisania nie wiedziałam, o czym będzie, a potem historia sama ułożyła mi się w głowie, jednak ktoś inny miałby przed oczami zupełnie inną historię...

      Co u mnie... nie umiem odpowiadać na takie pytania :) Różnie. Mam problemy w szkole i aktualnie tylko tym żyję, bardzo się stresuję i kiedy się nie uczę uciekam w pisanie surrealistycznej prozy, bo to pozwala mi nie świrować aż tak. Ale świruję i to bardzo, ciężko to wszystko znoszę i nie zliczę ile razy powiedziałam już, że nie zdam. I dlatego też cierpię na emocjonalną suszę - aktualnie jest już tylko stres. Mam nadzieję, że w końcu te godziny nad książkami mi się zwrócą, ale po ostatniej porażce jedyne na co mam ochotę, to rzucić szkołę i się popłakać (miałam poprawkę semestru i jej nie zaliczyłam, choć uczyłam się ile tylko byłam w stanie - brawo ja, jak można być tak głupim?). I w sumie trochę bez sensu, że o tym piszę, bo przecież nic niezwykłego mi nie odpowiesz, ale zapytałaś, więc odpowiadam tak, bo nie wiem o czym innym miałabym pisać - moje życie kręci się aktualnie wyłącznie dookoła szkoły niestety...

      Usuń
    3. Rozumiem, właściwie się nie dziwię. Sama mam wspomnienie okropnego uczucia, gdy kiedyś ktoś mówił mój wiersz, a nie potrafił kompletnie oddać chociaż jego części.
      I oczywiście, z tej strony mnogie interpretacje są piękne.
      Wiesz, nawet, jeżeli to może dla Ciebie zabrzmieć nieprawdziwe, rozumiem. Akurat stres szkolny i wszystko z tym związane całkiem nieźle, więc zdaję sobie sprawę, jakie to męczące i jak frustrujące. Faktycznie niewiele mogę powiedzieć, bo wiem ż doświadczenia, że wychodzi dużo lepiej, gdy nie bierze się tak wszystkiego do siebie i mniej się przejmuje, ale z drugiej strony, to trudne do realizacji. Więc po prostu życzę Ci, żebyś odnalazła trochę spokoju i miała chwilę dla siebie i na odpoczynek, bo bez tego ani rusz. Przytulam mocno <3

      Usuń
    4. Właaaaśnie, recytacje to jeszcze inna sprawa :) Aczkolwiek ja uwielbiam czytać wiersze na głos - wszystkie, nie tylko swoje. I może nie robię tego tak, jak autor by chciał, ale... przynajmniej zwracam uwagę na przerzutnie i znaki interpunkcyjne (i jednocześnie cierpię niezmiernie, gdy ktoś w szkole na lekcji czyta poezję i robi to tak, jakby chciał obwieścić całemu światu, że tego nienawidzi i ma te wiersze w dupie... a przynajmniej tak to brzmi, bo czyta na jednym wydechu bez żadnych - koniecznych! - pauz, bez uwzględniania przerzutni... to boli).
      Dziękuję ♥ Jeszcze tylko kilka tygodni tak naprawdę...

      Usuń
    5. Oczywiście, ale wciąż 'nieodpowiednia' interpretacja razi i przeszkadza. Co do czytania poezji ogólnie, to w sumie też lubię, podobnie jak jej słuchać na różnych wieczorkach poetyckich, czy konkursach. W szkole faktycznie można się spotkać z pewnym niezrozumieniem celu tych wszystkich znaków, przerzutni, etc. przez uczniów, ale niestety, nie wszyscy przywiązują do tego większą wagę.
      Dokładnie tak, chociaż sama tym razem mniej się z tego cieszę, bo czas ucieka, a nieogarnięcie powszechne :D Ale pamiętaj, trochę więcej oddechu i chwil przyjemności, bo wtedy naprawdę łatwiej coś zdziałać :)

      Usuń
    6. Jasne, miałam tylko na myśli, że trudno o autorską interpretację nie będąc autorem. Ale ja w ogóle chyba nie chciałabym słuchać swoich wierszy w cudzych ustach... póki co jedyną osobą, która je czytała, była moja terapeutka (bo nie umiałam zrobić tego sama na początku, zbyt osobisty temat, ale bardzo ważny) i strasznie mnie to bolało.
      Haha, coś w tym jest.
      Masz rację, to chyba już nasza mała blogowa rada na życie :D

      Usuń
    7. Oczywiście, no i akurat chyba jednak lepiej jest słuchać wierszy, które są cudze i z którymi nie wiążemy aż tylu emocji. Nie dziwię się, to właśnie duża dawka tych personalnych odczuć.
      Właściwie tak, ale to chyba całkiem niezła rada, tzn może brzmi banalnie, ale przynosi jakieś efekty, poza tym chyba już obie mniej więcej wiemy, o co chodzi, bo słowa słowami, to tylko taka drobna forma wyrazu ;)

      Usuń
    8. Tak, zdecydowanie... pod warunkiem, że ktoś umie czytać (czyli robi pauzy w odpowiednich miejscach! Inaczej klapa! XD).
      Hm, cóż... właściwie to trochę się już uspokoiłam, najgorsze chyba za mną. Problem robi się bardziej w samym środku kryzysowej sytuacji.

      Usuń
    9. Oj tak :D
      Dobrze, że pomimo tego, że 'problematyczna' część wciąż się pojawia, czujesz chociaż trochę więcej tego spokoju.

      Usuń
    10. Są różne poziomy stresu i choć stresuję się nadal, to wydaje mi się to właściwie niczym w porównaniu do tego, co ciągnęło się od grudnia do lutego. Także nie jest źle.
      Jak tam u Ciebie, w Tobie, poza Tobą? Jak się czujesz? Dawno nie pisałaś.

      Usuń
    11. Zawsze to jakaś poprawa, więc dobre i to.
      Wiesz, różnie. Miałam ostatnio nawet napisać, ale w końcu coś mi wypadło, może po prostu zapomniałam. Czas mi strasznie ucieka, ale poza tym jest nieźle. Cieplejsze dni pozwoliły zdobyć trochę energii, pospacerować, pobiegać, generalnie nabrać więcej życia. Szkoła za to trochę z tego zabiera w międzyczasie, a początek kwietnia przypomina, że bliża się nieuchronne, a ja wciąż czuję się niedostatecznie przygotowana. Tym sposobem dużą część czasu poświęcam książkom, chociaż pewnie powinnam trochę inaczej to rozplanować. Ale cóż, do roboty i tyle, przynajmniej jeszcze w najbliższym czasie.
      A Tobie jak minął ten słoneczny weekend?

      Usuń
  2. Boże, to jest tak cholernie piękne i melancholijne, że jeszcze bardziej potęguje mój smutno-melancholijny nastrój. Eksploduję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dziękuję, chociaż z drugiej strony życzę trochę więcej radości, bo chociaż melancholia bywa potrzebna, to uśmiech wygrywa większość walk.

      Usuń
  3. chyba się już rozpłynęłam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli powinnam traktować to jako swego rodzaju słowa uznania, to dziękuję ;)

      Usuń
  4. Twoje wiersze mnie uspokajają. są delikatne, płynne lecz głęboko trafne. za każdym razem kiedy je czytam, to mam obraz przed oczami, który rysuje się Twoimi słowami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, właściwie gdy to czytam, także czuję się jakaś spokojniejsza, więc taka trochę autosugestia, ale to jednak dobre uczucie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.