"And when we looked outside, couldn't even see the sky."

Cisza wybucha kakofonią dźwięków głęboko wewnątrz mnie. Wsłuchuję się w bicie martwego serca, zagłuszanego racjonalizmem. Surowo przyglądam się pojedynczej myśli, uciekającej przez palce, jak czas, który (nie) pozostał. Pytam samą siebie, gdzie jestem w tym wszystkim, ale odpowiada jedynie głuche echo. Z każdym kolejnym podmuchem wiatru zbieram coraz więcej kasztanów, by mieć sposób na nieco bolesne wyperswadowanie Ci tych kilku gestów, które wciąż widzę, wypisane myślami na Twojej twarzy. Nietrudno Cię teraz rozgryźć, co wcale nie ułatwia sprawy. Każde kolejne urwane wspomnienie, gwałtowny śmiech i to, jak wciąż próbujesz sprawić, bym nie przestawała się uśmiechać, przypominają mi o decyzji, której z nie do końca znanych powodów miałam się trzymać, niezbyt skutecznie. Zwykłe rozmowy przechodzą w pragnienie spędzenia jeszcze kilku chwil obok, chociaż w oddali, uścisk definiuje wciąż zbyt wiele. Spojrzenie ucieka w bok, gdy nie chcę mówić o tym, czego mam nie czuć. Nie chcę mówić czegoś, co nie jest prawdą, więc wolę nie wspominać nic, chociaż to pozostawia niezamkniętą kwestię. Utrudniasz wszystko równie mocno, co ja i nie jestem ani o krok bliżej do odpowiedzi, której chyba nie ma. Przez całe popołudnie myślę o spacerze, ale nie mówię Ci tego, byś nie wiedział, że i ja miewam momenty, gdy po prostu chcę mieć Cię obok, jak dawniej. Zamiast tego tylko obserwuję jedne z ostatnich promieni słońca, chowając się w domu. Lubiłam samotne spacery, ale nie wiem, czy tutaj nie byłyby zbyt samotne, więc powstrzymuję myśl o tym, gdzie mogłabym być i kocykiem z domieszką kolejnej herbaty wypełniam przestrzeń. Kolejna wiadomość namiastką rozmowy, której nie potrafię nam odmówić podobnie, jak jeszcze jednej kawy z nieśmiałym pocałunkiem deszczu.




Komentarze

  1. Smutno coś ostatnio u Ciebie :( Nie bardzo wiem o co chodzi, ale mam wrażenie, że osoba o której piszesz sprawia, że jesteś szczęśliwa, a jednocześnie coś tu nie gra - odległość? Nie wiem co Ci napisać... trzymaj się jakoś tam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, generalnie sprawy się tak dziwnie układają, że mój nastrój to chyba jedna wielka karuzela. W każdym razie jest lepiej, mimo kilku niedomówień i mojego niesprecyzowania myśli.

      Usuń
    2. Cieszę się, mam nadzieję, że za jakiś czas będziesz mogła powiedzieć, że jest absolutnie wspaniale :D Bo ja w sumie od dłuższego czasu mogę :D

      Usuń
    3. Chciałabym, ale to chyba jeszcze trochę potrwa :D
      O, tak po prostu czy są jakieś konkretne powody? :)

      Usuń
    4. Nie mogę się zebrać do pisania w ogóle, ciągle robię coś do szkoły (i ciągle nic mi nie wychodzi </3) i nie mogę zebrać myśli, żeby skleić jakiś dłuższy post. Teraz mi wzrósł szkolny stres, więc optymizmu mam mniej. Ale tak generalnie, to nie mam jakiś większych powodów do takich czy innych emocji. Liczy się suma małych rzeczy, urywki rozmów, sytuacje. Akurat ostatnio jest więcej tych stresujących, więc i humor gorszy, a wcześniej było więcej tych miłych, więc miałam lepszy nastrój. Sinusoida.

      Usuń
    5. Też się jakoś nie mogę zebrać do pisania. W takim razie widzę, że przynajmniej potrafisz spojrzeć na to też trochę z boku, więc mam nadzieję, że optymizmu jeszcze przybędzie i że te dobre zdarzenia znowu zaczną przeważać. Trzymaj się, uśmiechu życzę! <3

      Usuń
  2. Dzięki Tobie codziennie uświadamiam sobie, że żyjemy w paradoksie. Kolejnym paradoksem są słowa. Niewypowiedziane, przynoszą ból i cierpienie, jednak gdy się je wypowie, mogą boleć jeszcze bardziej, zamiast przynieść ulgę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle, mogę się tylko zgodzić z Twoim komentarzem.

      Usuń
    2. Wybacz, że jestem takim słabym kompanem do dysputy.

      Usuń
    3. To chyba raczej ja nie potrafię już nic dodać do Twoich jakże adekwatnych słów ;)

      Usuń
    4. To może ja wtrącę swoje 5 groszy, jak to się mówi. Słowa wypowiedziane mogą boleć bardziej ale zdecydowanie LEPIEJ wypowiedzieć/wysłuchać niż żyć w totalnej nieświadomce..

      Usuń
    5. Racja, coś za coś, ale sama wolałabym usłyszeć nawet coś przykrego, niż nie usłyszeć niczego.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.