Mam do zrobienia trzy kroki naraz, bo codziennie piszę po kilka sprawdzianów aktualnie. Więc Twoja rada nie działa, niestety. Nie umiem się nie zadręczać. Już nawet nie próbuję, po prostu czekam aż mi powiedzą, że mam trzy zagrożenia, bo na tyle się zanosi aktualnie. Już jestem zdrowa, ale wariuję od stresu. A raczej zwariowałabym, gdybym nie medytowała - to jedyna rzecz aktualnie, która pozwala mi zasnąć. Ale psychicznie jestem niestabilna. Bardzo.
Ale cieszę się, że u Ciebie lepiej. Wnioskując z wiersza :)
Rozumiem, doskonale pamiętam takie odczucia i dlatego z perspektywy czasu łatwiej jest mi napisać, że to nic nie ułatwia i byłoby lepiej dla siebie samej rozegrać to trochę inaczej. Ale na bieżąco to niestety nie takie proste. Dobrze, że chociaż już wyzdrowiałaś, jedno zmartwienie mniej. I cieszę się, że medytacja Cię uspokaja i chociaż trochę pomaga. Już niedługo przerwa, spróbuj wytrwać do tego czasu <3
Ja mam taką sytuację od początku gimnazjum i wiem, że stres nic nie daje, ale mówienie "nie stresuj się" również, więc teraz po prostu próbuję różnych technik relaksacji. I cisnę naukę. Nie mam wyjścia :)
Też mam teraz taki okres, po prostu jestem, czasem udaję wiatr i obserwuję. Gwiazdy wróciły, więc nie mam o czym pisać. Na święta pozwoliłem sobie sprezentować książkę o życiu drzew, to może wena wróci :D
Czasem im bardziej na coś czekamy, tym bardziej to nie nadchodzi. Jak piszesz, trzeba czuć, żyć i być tu i teraz. Sama uczę się tej sztuki i czuję, że idzie mi jakoś lepiej. I moje życie przy okazji jakoś tak bardziej kolorów nabrało, bo w końcu je dostrzegam, a nie na nie czekam :)
Mam do zrobienia trzy kroki naraz, bo codziennie piszę po kilka sprawdzianów aktualnie. Więc Twoja rada nie działa, niestety. Nie umiem się nie zadręczać. Już nawet nie próbuję, po prostu czekam aż mi powiedzą, że mam trzy zagrożenia, bo na tyle się zanosi aktualnie. Już jestem zdrowa, ale wariuję od stresu. A raczej zwariowałabym, gdybym nie medytowała - to jedyna rzecz aktualnie, która pozwala mi zasnąć. Ale psychicznie jestem niestabilna. Bardzo.
OdpowiedzUsuńAle cieszę się, że u Ciebie lepiej. Wnioskując z wiersza :)
Rozumiem, doskonale pamiętam takie odczucia i dlatego z perspektywy czasu łatwiej jest mi napisać, że to nic nie ułatwia i byłoby lepiej dla siebie samej rozegrać to trochę inaczej. Ale na bieżąco to niestety nie takie proste.
UsuńDobrze, że chociaż już wyzdrowiałaś, jedno zmartwienie mniej. I cieszę się, że medytacja Cię uspokaja i chociaż trochę pomaga. Już niedługo przerwa, spróbuj wytrwać do tego czasu <3
Tak, lepiej, zdecydowanie spokojniej i pewniej :)
Ja mam taką sytuację od początku gimnazjum i wiem, że stres nic nie daje, ale mówienie "nie stresuj się" również, więc teraz po prostu próbuję różnych technik relaksacji. I cisnę naukę.
UsuńNie mam wyjścia :)
Takie techniki to dobre rozwiązanie.
UsuńNo to pozostaje mi życzyć powodzenia <3
Też mam teraz taki okres, po prostu jestem, czasem udaję wiatr i obserwuję. Gwiazdy wróciły, więc nie mam o czym pisać. Na święta pozwoliłem sobie sprezentować książkę o życiu drzew, to może wena wróci :D
OdpowiedzUsuńDla mnie to właściwie dobrze, z obserwacji wiele może wynikać, poza tym to taka akceptacja wszystkiego takim, jakie jest :)
UsuńMoże akurat :D
Bycie to najlepsze co może się przydażyc!
OdpowiedzUsuńW pełnym znaczeniu tego słowa - owszem :)
UsuńCzasem im bardziej na coś czekamy, tym bardziej to nie nadchodzi. Jak piszesz, trzeba czuć, żyć i być tu i teraz. Sama uczę się tej sztuki i czuję, że idzie mi jakoś lepiej. I moje życie przy okazji jakoś tak bardziej kolorów nabrało, bo w końcu je dostrzegam, a nie na nie czekam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, czasami te najlepsze rzeczy przychodzą całkiem niespodziewanie. No właśnie, więc oby tak dalej :)
UsuńI wzajemnie! :)
UsuńTo wystarczajaco, jesli to potrafisz.
OdpowiedzUsuń