Wróciłam w miejsca, która przypominają coraz więcej. Zajrzałam w głąb siebie, szukając odpowiedzi na pytania, których nie było. Spojrzałam w gwiazdy, by zachwycić się tysiącem świateł jeszcze raz. Przemierzyłam na nowo znane już ścieżki.
W pamięci zapisuję chwile, które zdają się trwać nieprzerwanie. Zatrzymuję się i chłonę każdy szczegół. Nad Wisłą przeglądam się w nocnym odbiciu, biorę głęboki oddech i spoglądam na nowo. Staram się zapamiętać nawet pojedyncze momenty, by móc wracać i uśmiechać się do wspomnień. A wspomnienia są więcej, niż dobre. Od jednych do drugich, odliczam kolejne dni. W międzyczasie łapię oddech, mimo natłoku zadań. Może wciąż popełniam ciche błędy, zastanawiając się dlaczego, ale odsuwam to na bok, starając się wymazać z pamięci to, czego wolałabym nie pamiętać. Fragmentuję wspomnienia, dzieląc na te, które pozostawię i te, których mogłoby nie być. Skupiam się na pozytywnych aspektach teraźniejszości, która niezmiennie przynosi ukojenie. Zasypiam spokojnie.
Wspomnienia chyba mają to do siebie, że częściej zapominamy o tych szczęśliwych. Straszenie mało ludzi docenia to, że może tyle spać, póki nie zaczną spać 4-6 godzin dziennie.
OdpowiedzUsuńMoże i tak, ale nie zawsze, w końcu do dobrych wspomnień bardziej chce się wracać, chociaż te negatywne zdają się powracać same z siebie.
UsuńProblem jest też w tym, że ludzie lubią żyć wspomnieniami i wracać do nich, zamiast próbować kształtować nowe.
UsuńCzasami tak, ale w przypadku tego tekstu nie nawiązywałam akurat do takiej sytuacji.
UsuńPodziwiam Twój spokój, ja ostatnio w ogóle go nie mam w sobie.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to zależy kiedy, teraz znowu mam go trochę mniej jakoś. Ale oby i do Ciebie ten spokój przyszedł.
UsuńCzytajac, odlecialam w swoje prywatne przestworza, dziekuje. Potrzebowalam tego dzis.
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że pośrednio mogłam Ci to dać.
Usuń