Wspomnienia o zapachu malin.

Chociaż zbliża się już koniec lutego, podsumowuję poprzedni rok. Przyglądam się zdarzeniom, wspomnieniom, relacjom. Widzę ogrom zmian, które miały nadejść i takich, które przyszły zupełnie niespodziewanie. W tym wszystkim ja, jeszcze niedawno nieco zagubiona, rozdarta, teraz już na bardziej stabilnej pozycji. Jest inaczej. Poznałam dużo nowych rzeczy. Trochę ze smutkiem wracam do tego, co było, a co się już nie powtórzy. Z drugiej strony wiele dobrego mnie już spotkało
i jeszcze spotka. Smakuję jakby zupełnie innego życia i doświadczam całkowitych nowości. Czuję się szczęśliwa i w jakiś sposób bardziej dojrzała. Jakaś część mnie jeszcze rozpamiętuje to, co było, ale reszta chłonie teraźniejszość. Z uśmiechem chwytam coraz to nowe możliwości i cieszę się, że jestem właśnie w tym miejscu. Wszystko wydaje się układać i jakoś do siebie pasować. Podsumowanie, mimo niektórych aspektów, przynosi pozytywy i wiem, że mogę zamknąć kolejny rozdział. A nowa księga już otwarta, historia rozpoczęta. Okaże się, jak się potoczy.




Komentarze

  1. Ja za to zupełnie odwrotnie - kilka miesięcy temu w miarę stabilna, dzisiaj zagubiona i przerażona. I to nawet nie chodzi o to, że kończę szkołę, choć może trochę też, ale w małym stopniu. Nic się nie układa i nic nie pasuje. Bo może usilnie próbuję wpasować teraźniejszość w bezpieczną przeszłość, a to totalnie bezsensowne, chociaż bardzo... ludzkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie może to te nazbyt intensywne starania, które wręcz odpychają od Ciebie to, co chciałabyś przyciągnąć.

      Usuń
    2. Ja to nie wiem czy w ogóle chcę coś przyciągać. I chyba się nie staram żyć przeszłością. Po prostu nie mogę uwierzyć, że tyle się zmieniło w tak krótkim okresie, że to już nie pasuje, że już trzeba inaczej. Ja po prostu nie wiem jak inaczej. To nie tak, że ja chcę żyć przeszłością, to po prostu samo wychodzi. Bo nie wiem co zrobić. To taki mechanizm obronny, wydaje mi się.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.