"Przy­siąść na pro­gu chwi­li, puszczając całą przeszłość w niepa­mięć."

Oczy pilnie
wpatrzone
we mnie
nieruchomo

Uśmiech lekki
wysuwa się
na usta
powoli

Dłoń niemała
muska
policzek
delikatnie

Gdy nie pamiętać
chcę
o tym co przed
dawno temu

 

Komentarze

  1. Nie da się zapomnieć o tym co było, to determinuje nas, chociaż w niewielkim stopniu, ale jednak. Jesteśmy jak te płótna, które wystawione są na blask słońca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie tak, ale czasami to, co wydarzyło się kiedyś tak bardzo traci na znaczeniu, że chociaż niesie ze sobą pewne doświadczenia, to wspomnienia tych zdarzeń blakną właśnie jak to płótno na słońcu.

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc, tęsknię za Twoimi kawałkami prozy. Odnalazłam swoich ulubionych poetów i inni... po prostu do mnie nie przemawiają. Przyznam jednak, że Twoim wierszom zdecydowanie nie można odmówić odrobiny uroku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może niedługo uda mi się napisać coś z prozy, ale szczerze mówiąc generalnie nie pisze mi się już tak, jak kiedyś. W każdym razie rozumiem, co masz na myśli jeśli chodzi o poezję, mimo to dziękuję :)

      Usuń
    2. Też nie pisze mi się tak, jak kiedyś. Ale u mnie to wynika z jakiegoś takiego uporządkowania się psychicznie i otworzenia się na świat i ludzi - po prostu już nie odczuwam potrzeby wyżalania się na blogu, jak mam problem, to go rozwiązuję i zawsze mogę pogadać z przyjaciółką, z fizyczną osobą ;) Blog nie jest dla mnie tak personalnym miejscem jak kiedyś, nie czuję się z nim szczególnie związana. Być może masz podobnie i dlatego nie da się już pisać tak, jak dawniej. Po prostu się zmieniamy.

      Usuń
    3. No tak, to też jednak spora różnica, gdy można faktycznie z kimś porozmawiać na bieżąco. Faktycznie, trochę się zmieniło, jestem po prostu o wiele szczęśliwa w perspektywie ogólnej, długoterminowej, a najlepiej pisało mi się w gorszych momentach, stąd też ta zmiana. Więc owszem, zmieniamy się, więc i to, co piszemy jest inne. Ale czasami to i dobrze ;)
      Jak Ci mijają wakacje? :)

      Usuń
    4. Taak, otóż to. Łatwiej jest pisać o negatywnych emocjach, a że ich nie ma - to i posty są rzadko. Mam tak samo, ale to dobrze.
      Wakacje... lipiec to głównie studia i ogarnianie wyjazdu do Kanady - wylatuję już w niedzielę i mam z tego tytułu mnóstwo formalności, zarówno tam w Toronto jak i tu w Warszawie, a różnica czasowa uniemożliwia sprawną komunikację ze szkołą, do której lecę (jadę na kurs językowy), także wszystko zajmuje bardzo dużo czasu i kosztuje bardzo dużo nerwów. O dziwo to moi rodzice bardziej panikują ode mnie i to ja jestem tą zdeterminowaną i optymistyczną. Odnoszę wrażenie, że trochę we mnie nie wierzą i z tego powodu tak się stresują. A ja? Nie myślę o tym, ile rzeczy może pójść nie tak, bo jest tego zdecydowanie zbyt dużo, a zamartwianie się w niczym mi nie pomoże. Jakoś dam sobie radę, innego wyjścia przecież nie mam.

      Usuń
    5. O, brzmi świetnie, zazdroszczę tego wyjazdu do Kanady, też chciałabym kiedyś tam pojechać :) I masz rację, nie ma co się martwić na zapas. Oby wszystko wyszło jak najlepiej, udanego pobytu! <3

      Usuń
    6. Mój wyjazd jest dość... ambiwalentny. Dużo rzeczy mi się tu podoba, ale sporo też nie. Na blogu napisałam o negatywach, następny post będzie o pozytywach (ale jak wrócę, bo pisanie na telefonie tak długich tekstów jest dość uciążliwe). Ale ogólnie jakbyś miała kiedyś okazję się tam wybrać, to polecam!

      Usuń
    7. Rozumiem, w takim razie przeczytam w wolnej chwili i będę czekać na tekst o pozytywach :)
      I oby było ich więcej, trzymaj się! <3

      Usuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.