It takes me back to when it all first started.

Tak bardzo jak wczorajsze słowa, bolało mnie chyba tylko coś, co usłyszałam raz w dzieciństwie i coś później, jakieś sześć lat temu. Trzy lata temu bolała mnie zaistniała sytuacja, ale wtedy było trochę inaczej. Jakiś czas temu borykałam się z problemem, który powodował podobne poczucie bezsensu
i brak wiary w cokolwiek jak teraz. Dawno jednak nic nie zraniło mnie tak bardzo. Dawno nie czułam się taka rozbita. Nie wiem co ze sobą zrobić, nie wiem o czym innym myśleć. Próbuję zająć się tym, co zwykle ostatnio, ale nie mogę się skupić. Wszystko zdaje się nie mieć sensu. Nagle plany i cała ta zwykła rzeczywistość zniknęły. Rozsypały się i ja też się rozsypałam. Nie mogłam w nocy spać. Nie mogę jeść. Cała się trzęsę. Nie mogę udawać, że nic nie stało i nie mogę przestać płakać raz po raz, nawet jeżeli to tylko kilka łez, które próbuję ukryć. Nie mogę też do ciebie zadzwonić i ci tego wszystkiego powiedzieć. Żałuję, że zadawałam pytania, że narzekałam, że robiłam to wszystko, czego wiem, że nie znosisz. Może nie trzeba było być tą wersją siebie, może trzeba było wcześniej
o wszystkim porozmawiać i to wyjaśnić, zmienić. 
Tęsknię. Tęskniłam przed tą rozmową i tęsknię teraz, chociaż już nie powinnam. Nie da się przestać tęsknić z dnia na dzień. Nie da tak o kimś zapomnieć. Szczególnie teraz, gdy tak dużo wolnego czasu sprawia, że nie mogę całkowicie zająć myśli czymś innym. To najgorszy czas na to, co mi powiedziałeś. Najgorszy czas, który nie pozwala na wyjaśnienia. A bez wyjaśnień, bez moich zapewnień, zdecydujesz o tym, czego jeszcze wczoraj nie mogłam sobie wyobrazić i poniekąd dalej nie mogę. Uwzględniałam cię we wszystkich zarysach planów. Mieliśmy też wspólne plany, jak lot na Islandię. Marzenie życia.
Z tobą spróbowałam tyłu różnych rzeczy i myślałam, że to nowe spojrzenie na rzeczywistość już ze mną zostanie. Myślałam, że będzie już tak, jak jest, pomimo wszystkich "ale". Nagle okazuje się, że byłam w błędzie, tylko, że nie potrafię zaakceptować i wybaczyć sobie tego błędu. 
Znowu mam przed oczami ten kadr z filmu, w którym para jedzie samochodem, a ona nagle otwiera drzwi od strony pasażera i wychyla się za nie. Z naprzeciwka jedzie samochód i właściwie w ostatniej chwili udaje mu się skręcić i wciągnąć ją z powrotem. Więc gdy czuję kompletny bezsens, myślę o niej, jak się wychyla i myślę, że też bym tak zrobiła.



Komentarze

  1. Zawsze wychodzi Słońce, w takim czy innym sensie, chociaż dziś może być ciężko, to pewnego dnia może okazać się, że ten dzień był jedynie drogą do większego szczęścia, którego dzisiaj nie widać, możesz pragnąć żeby jutro wyglądało jak wczoraj, lecz to tylko dlatego, że nie możesz pragnąć czegoś, o czego istnieniu nawet nie wiesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż jeszcze tego nie widzę, to mądre i bardzo sensowne słowa, dziękuję.

      Usuń
    2. Nie ma za co, patrz pod nogi gdy idziesz przez ciężkie czasy żeby się nie przewrócić, ale nie zapominaj od czasu do czasu zerknąć na niebo ;)
      Trzymam kciuki żeby było lepiej.

      Usuń
    3. Nie zapominam ;) Właściwie jest już lepiej, minęło parę dni i nieco inaczej na to patrzę, ale oczywiście w pierwszej chwili pisałam to wszystko w emocjach, bo właśnie potrzebowałam, żeby trochę to ze mnie zeszło.
      Dziękuję.

      Usuń
    4. W sumie to chyba rola sztuki by być zapisem emocji, pomaga przez to sobie z nimi radzić. Super, że jest lepiej :)

      Usuń
    5. Zdecydowanie, ale chyba musiałabym pisać niemal codziennie, żeby poradzić sobie z całą falą tych emocji, które w dodatku wracają wraz z kolejnymi pytaniami. Na ten moment staram się to chyba też trochę odsunąć od siebie i czekać, bo właściwie muszę jeszcze trochę poczekać na rozwinięcie pewnych kwestii.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jedna chwila, a podarujesz mi uśmiech.