Okazało się, że zmieniło się dużo więcej, niż przypuszczałam, w aspektach, o których w ogóle bym nie pomyślała. Nie mogę powiedzieć, że ten rok był całkowicie najgorszy, bo miał też wiele pozytywów. Był trudny, jak pewnie dla wszystkich. Jest też naznaczony pustką i wieloma negatywnymi emocjami. Straconym zaufaniem, wznawianym murem, ciszą. Może za rok pomyślę, żeby napisać jeszcze raz, bardziej pozytywnie. Żeby mieć sobie dobre rzeczy do powiedzenia, żeby nie kończyć cyklu czymś, czego czytanie będzie w jakiś sposób bolało.
Wydaje mi się, że pewne kwestie są już poukładane, ale czasami nagle zaczynają z nich wychodzić drobne szpilki, które kłują tam, gdzie boli najbardziej. Jeszcze nie czuję się w pełni odnaleziona, jeszcze odganiam złe myśli lub mierzę się z nimi tylko w połowie. Zaciskam zęby, próbuję się uśmiechnąć wbrew temu wszystkiemu i powiedzieć, że będzie dobrze i będę szczęśliwa. Może za kilka lat pomyślę, że to lepiej. Na razie trzymam się siły, której może wcale nie mam, słów, które sobie wmawiam, wsparcia, które chociaż przez chwilę trzyma mnie prosto. Próbuję zapomnieć, przejść dalej, zająć się wszystkim, co pozwoli nie pamiętać. Próbuję, bo ciągle wierzę, że nie wolno się poddawać.
I've battled demons that won't let me sleep
Called to the sea but she abandoned me
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,sia,never_give_up.html
Od kilku lat opisuję wydarzenie z przeszłości po mojemu. Skok kwantowy :) Jesli np złamałaś nogę to przez 62 dni , przed snem zobacz to całe wydarzenie w innej wersji jak by to złamanie nie miało miejsca . A za 62 dni zobaczysz..... i odczujesz ..... ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, nie pomyślałabym o tym, może jest to jakieś rozwiązanie, dziękuję :)
UsuńDobrze jest tak się wypisywać, od razu trochę lżej.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, można sobie samemu trochę pomóc.
Usuń